Jak wspomnieliśmy w jednym z poprzednich artykułów, praca freelancera ma swoje blaski i cienie. Czasem więc pojawia się kusząca myśl o przejściu na etat. Jednak czy naprawdę warto?

 

Nie zawsze brak regularnych zleceń jest motorem do podjęcia działań w kierunku znalezienia bardziej standardowej pracy – wszak wystarczy mieć silną świadomość swoich finansów i przeczekać gorszy czas. Zdarzają się jednak sytuacje, które dają do myślenia, czy przejście na etat nie jest aby dobrym pomysłem…

 

Jesteś super, pracuj dla nas!

To może się zdarzyć każdemu freelancerowi – kiedy klient jest tak zadowolony, że chce zaproponować regularną pracę u jego boku, w biurze, w otoczeniu współpracowników. W dodatku kusi nas przyzwoitą stawką i szeregiem biurowych benefitów, a także – a jakże – możliwością pracy zdalnej na życzenie. Może chcieć zatrudnić cię na B2B, jeśli masz działalność lub nawet zaproponować umowę o pracę. Twoja decyzja, co zrobisz z taką propozycją – z jednej strony nie po to stałeś się freelancerem, żeby się szeregować, ale z drugiej… No właśnie. Weźmy za przykład grafików, zwłaszcza digital painterów – firmy zajmujące się tworzeniem gier komputerowych aż rozbijają się o zdolnych artystów i często “podkupują” sobie wybitnych w swej dziedzinie projektantów. A wtedy już nie trzeba się przejmować płynnością finansów…

 

Freelancer plus…

Drugim czynnikiem sprzyjającym rozglądaniu się za etatem jest nadchodzący potomek. Jak wiadomo, dziecko kosztuje, warto również lubić się z państwową opieką zdrowotną – nawet jeśli ma się oszczędności na rzeszę prywatnych lekarzy. Zatrudnienie na umowę o pracę dla kobiety jest gwarancją otrzymywania wynagrodzenia w trakcie urlopu macierzyńskiego, a freelancer-ojciec również może docenić niczym niezmącony i comiesięczny wpływ na konto, bez lęku, czy oszczędności wystarczy i czy kolejne zlecenia się znajdą, aby podtrzymać standard życia rodziny. Już nie mówiąc o tym, że gdy przynajmniej jedno z rodziców ma umowę o pracę, zdecydowanie łatwiej wziąć kredyt w banku na nieprzewidziane wydatki.

 

Tik tak, tyka zegar biologiczny

Nie, tym razem już nie będzie o dzieciach – chodzi o zwyczajny rytm biologiczny naszego ciała, o który jeśli się nie dba, to w miarę upływu lat coraz boleśniej daje o sobie znać. Chodzi o takie najprostsze rzeczy, jak regularny sen, stabilna i zrównoważona dieta, systematyczne uprawianie sportu lub jakiejkolwiek innej formy ruchu. Pół biedy, jeśli freelancer potrafi tak sobie zorganizować czas, że i pracując zdalnie potrafi się zmobilizować do regularnego ruchu i dobrego jedzenia. Często to jednak jeden z powodów, dla którego freelancerzy decydują się na zatrudnienie na etacie – praca “od-do” nadaje ramy życiu, likwiduje wrażenie “stapiania się” pracy i życia codziennego, więc łatwiej o utrzymanie work-life balance… Freelancerka zaś często kojarzy się z nieco bardziej “studenckim” trybem życia, gdzie nie ma sztywno określonych godzin i obowiązków.

Jak więc jest z tym etatem, warto czy nie warto? Myli się ten, kto oczekiwał jednoznacznej odpowiedzi pod koniec tego artykułu. Jak zwykle wszystko pozostawiamy waszemu sumieniu!

 

 

jm/ fot. pexels.com