Każda branża ma swoje plusy, minusy i specyficzne środowisko. U freelancerów wcale nie jest inaczej…

Zebraliśmy najpopularniejsze i dość niecodzienne propozycje i problemy, na jakie trafiają freelancerzy w toku swojej pracy.

Nietypowe problemy freelancerów

Dziwne problemy w pracy zdalnej

 

Propozycje matrymonialne

Niektórym potencjalnym klientom Linkedin miesza się z Tinderem – i to niezależnie od płci! Myślisz, że dogadujesz projekt/zlecenie z klientem, aż tu pojawiają się sygnały, że może wcale nie jest zainteresowany twoją pracą, a tobą jako osobą… I już nie wiesz, czy masz szansę na podjęcie zlecenia dla freelancera, czy cała ta gadka była ściemą, żeby zaproponować ci kawę w sensie towarzyskim zamiast biznesowego.

Pół biedy, jeśli freelancer/ka również poszukuje drugiej połówki i zechce podjąć tę grę towarzyską – często jednak takie podejście okazuje się zupełnie nietrafione. I wtedy może usłyszeć, że “skoro nie chcesz być dla mnie miły/a, to nie mamy o czym rozmawiać…”.
Przecież chcemy normalnie podjąć pracę i uczciwie zarobić, dlaczego więc mamy być zwodzeni i zgadzać się na rzeczy, które nie muszą towarzyszyć podjęciu zlecenia i uzgadnianiu szczegółów umowy?

 

Jesteś programistą? Świetnie, naprawisz mi komputer!

Nie każdy programista jest informatykiem i nie każdy informatyk jest programistą, choć te dwie branże mogą (ale nie muszą!) czasem się zazębiać. Niestety, w języku polskim najpierw pojawiło się słowo “informatyk” i jest nadużywane w zdecydowanie szerszym kontekście, niż wynika to z samej specyfiki zawodu.

Faktem jest, że informatyk potrafi “złożyć komputer” do pracy, ponieważ techniczna strona jest równie ważna, jak praktyczna-obliczeniowa. Natomiast wcale nie musi znać się na naprawie podzespołów (np. spalona płyta główna), ponieważ to już zadanie dla specjalisty z zakresu elektroniki.

 

Pracować czy nie pracować? Oto jest pytanie!

Jeśli pracodawca zleca ci zadanie z pogranicza etyki i prawa, sprawa jest prosta – odpowiedzialność jest po jego stronie i w razie kontroli to nie ty będziesz się tłumaczył. W końcu dostałeś polecenie służbowe, prawda?

Jednak w przypadku zlecenia dla freelancera jest już zupełnie inaczej – zleceniodawca może napisać, co mu się żywnie podoba, a to podwykonawca ma zadecydować, czy podjąć się zadania. I w razie kontroli to on jest odpowiedzialny za takie dzieło, bo tak też są konstruowane umowy.

Dlatego decyzja, czy podjąć się zleceń na marketing szeptany (zwłaszcza w formie wystawiania opinii o produkcie/usłudze, z którego się nie korzystało i nie gwarantuje, że jest tak dobry, jak należy chwalić) lub wszelkiego rodzaju scrapery danych, niejednokrotnie ocierające się lub wręcz łamiące zasady serwisu, z jakiego zbiera się te dane – zawsze będzie trudna.

Z jednej strony pecunia non olet, z drugiej jednak ryzyko jest spore, a konsekwencje decyzji o podjęciu takiego zlecenia mogą pojawić się w każdej chwili. Każdy przed własnym sumieniem powinien odpowiedzieć sobie, czy warto.

 

Czasem śmieszno, czasem straszno – każdy zawód i forma jego uprawiania zmaga się z podobnymi problemami. Ważne jednak, by wyjść z nich z twarzą i spokojem ducha – czego wszystkim życzymy!

jm/fot. pexels.com