Klienci są jacy są – lepsi, gorsi, a i tak najważniejsze, żeby w ogóle byli. Czasem jednak potrafią poddać cierpliwość podwykonawcy srogiej próbie… Poznajcie typy najgorszych klientów, jakich możesz spotkać, robiąc zlecenia dla freelancera!

 

Typ maruda

Jego ulubionym powiedzeniem jest „nie wiem, czego chcę, ale na pewno nie tego”. W pewnym momencie już nawet nie wiesz, o co pytać, a on sam nie kwapi się do udzielania jakichkolwiek wskazówek. Bo skoro sam nie wie, to co ma powiedzieć? To typ, na którego najczęściej trafiają graficy – oni są najbardziej uzależnieni od „widzimisię” zleceniodawców.

 

Typ szpieg

Zanim się do ciebie odezwie, sprawdzi twój facebook, linkedin, twitter, instagram, snapchat, tiktok, Biuro Informacji Kredytowej, rozmiar okien mieszkania i choroby dziedziczne całej twojej rodziny do trzeciego pokolenia wstecz. A nawet wtedy będzie podejrzliwy.

Z tym typem masz gwarancję, że będzie podważał twoje kompetencje i niewykluczone, że zatrudnia kilka osób naraz do tej samej pracy. Jego ulubione zdanie to „mam znajomego, on się na tym zna, to sprawdzi, ile to naprawdę warte”. Na pytanie, dlaczego zatem nie zwrócił się bezpośrednio do znajomego freelancera z tym zleceniem, odburknie pod nosem, że to nie twój interes. Kiedy nadchodzi czas zapłaty musisz się modlić, by twój projekt okazał się tym najlepiej zrobionym…

 

Typ iluzjonista

Roztacza czar i szyk, mówi dużo i pozornie z sensem, wydaje się bardzo konkretny i zdecydowany na współpracę, jest tak zapracowany, że potrzebuje wszystkiego „na już”, a najlepiej na wczoraj… ale gdy przychodzi do rozliczenia to twierdzi, że właśnie spóźnia się na lot czarterowy do Tokio i zapłaci ci, jak wróci. I wtedy właśnie znika jak sen złoty razem z twoimi pieniędzmi za uczciwie zrobione zlecenie… Pufff, i nie ma!

Pamiętaj o transakcji chronionej w useme, bo dzięki niej poznasz, czy potencjalny klient jest typem iluzjonisty. Tacy nigdy nie zgodzą się na zabezpieczenie płatności, bo od samego początku nie zamierzali płacić…

 

Typ wszechwiedzący

On wie lepiej, co masz zrobić, jak masz to zrobić i na kiedy możesz to zrobić. I bez dyskusji, bo On Wie Lepiej. Co z tego, że jest, powiedzmy, producentem batoników? On wie, że stronę internetową robi się w HTML i ma wyglądać jak szablon świętej pamięci blog.pl z pierwszych lat dwutysięcznych. CMS? A na co to komu?
Problem z płatnością też się pojawi, a jakże. Przecież mogłeś zrobić szybciej, lepiej, a tak w ogóle to mu się to nie podoba i sam zrobiłby to lepiej, ale akurat nie miał czasu…

 

Typ nieogar

Tłumaczysz coś dziesięć razy, bo to bardzo ważna i potrzebna rzecz. Tłumaczysz w sposób, który zrozumiałby nawet przedszkolak. Ale zawsze, zawsze usłyszysz: „ale po co to? Czemu tak drogo? Sam tego nie zrobisz? Nie rozumiem…” i tak dalej, i tak dalej. Nie ma mocnych na ten typ klienta. Jeśli jeszcze połączy się w jednej osobie z którymkolwiek typem wymienionym powyżej, jesteś zgubiony. I bardzo, ale to bardzo zły.

Na całe szczęście, powyższe typy nie pojawiają się aż tak często, jak mogłoby się wydawać – to raczej szczególnie ekstremalne przypadki. A ty kogo byś dodał do powyższej listy?

 

jm/fot. pixabay.com